niedziela, 2 września 2012

Mielizny demokracji

Nie tylko Polska wstrząsana jest aferami społeczno - politycznymi,  z udziałem przedstawicieli elit władzy. Nie jedynie w Polsce rośnie społeczny pesymizm i apatia. Choć niewielkie i marne w istocie to pocieszenie, także krajobraz polityczny współczesnej Francji ewoluuje niestety negatywnie.
Dziennik "Le Monde", w wydaniu internetowym z 1.09.20012 roku, w materiale pod znamiennym tytułem: "Le moral des Francais au plus bas pour un apres - presidentielle", omawia wyniki ankiety przeprowadzonej przez ośrodek badania opinii publicznej Infop, dotyczącej nastawienia Francuzów.
Aż 68% Francuzów określa samych siebie mianem pesymistów - co istotniejsze i nader symptomatyczne - jest to wynik tylko 2% lepszy od najgorszego w historii badań w tej dziedzinie we Francji, z lipca 2005 roku, kiedy wskaźnik społecznego pesymizmu osiągnął aż 70%.
Największy odsetek pesymistów występuje wśród osób powyżej 65 roku życia [74%], nieaktywnych zawodowo [72%] oraz rzemieślników i kupców [70%]. Największymi optymistami są pracujący [33%], w odniesieniu do których wskaźnik ten wzrósł od stycznia o 4%.
Równocześnie francuską scenę polityczną zaczyna ogarniać już nie tylko apatia obywateli, czego dowodem spadające systematycznie poparcie społeczne dla ledwie co wybranego nowego Prezydenta Republiki [tylko 54% Francuzów - stan na 25.08.2012], popiera F. Hollande'a. Francją zaczynają wstrząsać afery polityczne, czego najnowszym przejawem mianowane na szefa Publicznego Banku Inwestycyjnego [BPI - La Banque publique d'investissement], sztandarowego projektu wyborczego socjalistów, mającego w zamyśle stymulować koniunkturę we francuskiej gospodarce, Matthieu Pigasse, silnie powiązanego towarzysko i biznesowo, z elitą Partii Socjalistycznej. Publicznie padają zarzuty o oczywistym konflikcie interesów [elekt jest szefem filii francusko - amerykańskiego prywatnego banku Lazard], a nawet o kreowaniu "Republiki kolesi" [nominata łączą rozległe znakomite relacje i rozliczne interesy z czołówką liderów P.S].
Bez wątpienia w sensie społecznym, kończy się pobłażliwość i "okres ochronny" dla Prezydenta, będący efektem jego niedawnego wyboru na urząd. Francuzi wykazują coraz większe zniecierpliwienie, coraz mniejszą wyrozumiałość, narastające poirytowanie. Z jednej strony obietnice wyborcze, z drugiej pierwsze decyzje prezydenta [np. program oszczędnościowy], a przede wszystkim fakt posiadania pełnej władzy ustawodawczej i wykonawczej, na skutek przejęcia kontroli nad Zgromadzeniem Narodowym, istotnie podniosły aspiracje, oczekiwania, po prostu poprzeczkę oczekiwań społecznych wobec nowej władzy. Teraz nastawienia te ulegają bolesnej konfrontacji z rzeczywistością, po części z powodów obiektywnych [strukturalny charakter kryzysu ekonomicznego i jego zakres], ale negatywna ewolucja społecznych nastrojów, to także efekt błędów socjalistów i pojawiających się niestety wyraźnych symptomów arogancji władzy.
Władza polityczna nie ma odwagi powiedzieć obywatelom, że walka z kryzysem i jego negatywnymi skutkami to raczej horyzont czasowy dekad, a nie lat, zatem oczekiwanie na szybką, a zawłaszcza wyraźnie odczuwalną poprawę jest całkowicie bezzasadne.
Socjaliści mimo deklaracji i obietnic, wyraźnie zaczynają się wpisywać w tradycyjny nurt uprawiania polityki we Francji, traktując zmianę władzy i jej przejęcie w kategoriach wyłącznie walki klasycznych nurtów politycznych [lewica - prawica], bez zrozumienia, że czas uprawiania tak rozumianej polityki, należy już nieodwołalnie do przeszłości.
Jak to w życiu bywa, pesymizm jednych, staje się optymizmem drugich. W tym wypadku negatywna ewolucja nastrojów we Francji - jeżeli przyjmie względnie trwały charakter - wpłynie niewątpliwie korzystnie na notowania i społeczny odbiór Frontu Narodowego. Partia ta staje się z wolna jedynym, a zarazem ostatnim elementem nadziei Francuzów w ramach aktualnego systemu politycznego kraju. Argument o tym, że tylko ta formacja nie ponosiła dotąd odpowiedzialności za rządzenie, wespół z coraz bardziej przemawiającym do przeciętnego Francuza programem Frontu, czyni coraz bardziej prawdopodobnym scenariusz, w którym Front Narodowy sięga po władzę we Francji. 
We Francji - jak i w Polsce - wśród przedstawicieli elit politycznych dominuje przekonanie, że czas do nowych wyborów jest wystarczająco długi i odległy, aby odzyskać polityczny wigor i inicjatywę, wykazać się osiągnięciami, odwrócić niekorzystne z punktu widzenia aktualnie rządzących tendencje. Taki wariant jest wciąż jak najbardziej prawdopodobny, nie ma jednak zdolności do samo urzeczywistniania się. Wymaga odważnych, zdecydowanych działań ze strony rządzących, w warunkach stałej dbałości o reputację i transparentność.
Rządzącym politykom w Polsce i we Francji, zadedykować można z przekonaniem i trafnością, fragment starej, bo liczącej już minimum trzy dekady piosenki, ze słowami Jerzego Urbanowicza: "[...] Nie odkładaj do jutra tego, co masz zrobić dziś, może jutro nie udać się już nic. Gdy odłożysz do jutra to, co miałeś zrobić dziś, szczęście może zapukać w inne drzwi!!! [...]"
              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz