niedziela, 2 lutego 2014

Historia pomyłek, to też historia...

Nagłe, pedantyczne i całościowe, łącznie ze zdjęciami, wymazywanie do niedawna partnerki życiowej Prezydenta Republiki: Francois Hollande, z serwisu internetowego Pałacu Elizejskiego, jest tyle szokujące, co niezrozumiałe. 
Po pierwsze, próba eliminacji Pani Valerie Trierweiler ze świadomości społecznej, z przestrzeni publicznej, w dobie internetu i absolutnego panowania mediów, jest zabiegiem całkowicie niezskutecznym i bezcelowym, pobudzającym jedynie spekulacje i budującym atmosferę niezdrowej sensacji. Niezależnie od woli i intencji decydentów, związek Prezydenta Francji z Panią Trierweiler - dla sporej części Francuzów od początku kontrowersyjny i trudny do zaakceptowania - był faktem. Zabiegi zmierzające do sekowania na dziś już byłej partnerki F. Hollande, mogą też mieć dolegliwy dla samego Prezydenta, ale i Jego formacji politycznej ciąg dalszy. Gdyby - dla przykładu - Pani Valerie, w ramach retorsji, postanowiła mówić i upublicznić niektóre fakty, z pewnością splendoru obozowi władzy owe wyznania by nie przyniosły.
Po drugie, urzędujący Prezydent i Jego służby, winni mieć odwagę zmierzyć się z historią i faktami, zwłaszcza tymi, w których inicjowaniu uczestniczyli. Pejoratywna ocena wolnego związku Prezydenta Republiki - dodajmy nie pierwszego zresztą [dla przypomnienia F. Hollande, z Segolene Royal - działaczką Partii Socjalistycznej, również przez lata pozostawał w wolnym związku, którego owocem jest czwórka dzieci] - nie skłoniła Prezydenta do żadnych działań korygujących przed objęciem prezydentury, nie powinna tym bardziej być powodem do pryncypialnych działań dziś.
Po trzecie, casus Trierweiler - Hollande, winien być dla klasy politycznej, nie tylko we Francji, przestrogą, rekomendacją dla strategicznego myślenia w relacjach związków przyczynowo - skutkowych. także w odniesieniu do życia prywatnego, w przypadku aspiracji do czynnego udziału w życiu publicznym. Stając się politykiem, podejmując się funkcji publicznych, rezygnuje się zarazem de facto ze sfery życia prywatnego i w każdym obszarze należy być krystalicznie transparentnym, wprowadzając nawet elementy autocenzury. Polityk nie ma prywatnej swobody, nie ma prawa do podwójnych standardów, ma za to podwójną odpowiedzialność i zobowiązanie, przede wszystkim w stosunku do wyborców. Jeżeli nie potrafi sprostać społecznym oczekiwaniom, nie powinien mieć politycznych aspiracji. Polityka to służba i wolny wybór, a nie dynastyczne zobowiązanie, zwłaszcza w czasach demokracji.
Po czwarte. życie prywatne Prezydenta Republiki - na dziś przedmiot dociekań i kąśliwych uwag nie tylko w mediach satyrycznych - z pewnością zostanie wykorzystane przeciwko F. Hollande i Partii Socjalistycznej, w nadchodzących kampaniach wyborczych, jako dowód relatywizmu moralnego i nieodpowiedzialności oraz niedojrzałości. 
Nie jestem bynajmniej admiratorem Pani V. Trierweiler, zwłaszcza mając na względzie jej stosunek do matki dzieci Prezydenta Republiki S. Royal, w sferze życia publicznego. Nie widzę jednak zarazem powodów i uzasadnienia dla działań podejmowanych wobec niej obecnie przez Pałac Elizejski. Historia - nawet pomyłek - to też historia, zwłaszcza gdy dotyczy elity władzy. 
A tak na marginesie, bodaj ostatnim Wielkim Francuzem, był Generał Charles de Gaulle, którego życie - także prywatne - jest przykładem wierności zasadom Dekalogu. Nostalgiczna tęsknota za hierarchią wartości Generała, ma ponadczasowy wymiar. Czy nadzieja, że jest możliwa ich ponowna waloryzacja jest tylko nielogicznym, absurdalnym, romantycznym marzeniem?            

4 komentarze:

  1. "Nostalgiczna tęsknota za hierarchią wartości Generała, ma ponadczasowy wymiar. Czy nadzieja, że jest możliwa ich ponowna waloryzacja jest tylko nielogicznym, absurdalnym, romantycznym marzeniem? "
    Obawiam sie, ze tak. Nie zauwazylam ani na francuskiej, ani na polskiej scenie politycznej kogos z tak ogromna charyzma polaczona z uczciwoscia. Pozostaje miec nadzieje, ze takie czasy nadejda; jednak mam watpliwosci, czy w dzisiejszych czasach uchowa sie krystalicznie czysty charakter. Charyzmatyczny tak.
    Pozdrawiam serdecznie
    Irena/azer

    OdpowiedzUsuń
  2. Moj duch przekory szepcze dosc donosnie - czas na maly spor!. Alem z natury nieklotliwa, wiec poki co, niech ten consensus trwa. Zawszec to przyjemniej zasnac ze swiadomoscia, ze jest ktos, kto podziela nasze poglady, ze nie jestesmy odosobnieni w naszym postrzeganiu swiata.
    Mam nadzieje, do zobaczenia w moim ukochanym Paryzu.
    Irena/azer

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas na ożywczy spór merytoryczny, bez argumentów ad personam, pewnie przyjdzie. Paryż to dla mnie też wymarzone miejsce, w którym - z obiektywnych powodów - bywam znacząco rzadziej niż Pani, co nie znaczy że uczucie do tego pieknego, symbolicznego miejsca jest mniej gorące. Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń