niedziela, 16 lutego 2014

Gwałtowne uczucia i nadzwyczajna aktywność polityków

Prezydent Republiki Francuskiej, ostentacyjnie nie ukrywający swojej pryncypialnej i trwałej niechęci do bogatych, z oczywistych względów hołdujący aksjologii socjalistycznej, publicznie deklaruje swoje przywiązanie do idei liberalizmu, wolności gospodarczej, lansuje koncepcję wsparcia własności prywatnej i takiej samej inicjatywy w życiu gospodarczym. Polski Prezes Rady Ministrów, rusza w kolejny tour po Polsce, spotykając się z mieszkańcami Polski powiatowej, nie stroniąc od wykorzystania olimpijskich sukcesów polskich sportowców [a propos, znany z zamiłowania do sportu premier Tusk, nie uchronił się tym razem od gafy, myląc imię polskiego panczenisty, zdobywcy złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi].
Odpowiedź na pytanie: czemu zawdzięczamy tą nadzwyczajną, zniuansowaną aktywność liderów politycznych, wydaje się być oczywista: we Francji to marcowe wybory municypalne i groźba katastrofy obozu rządowego, wieszczona przez ośrodki badania opinii publicznej, w Polsce notowania Platformy w kontekście wyborów europejskich i samorządowych, a następnie parlamentarnych i prezydenckich, powodują determinizm działań niezbędnych do podjęcia w celu ratowania publicznej reputacji i odbudowy wizerunku.
Zarówno we Francji, jak i w Polsce, notowania i społeczny - dodajmy negatywny - odbiór rządzących, zmusza elity władzy do podjęcia wysiłków w kierunku przynajmniej zahamowania dalszsego spadku notowań. W Polsce jest to - jak się póki co wydaje - zadanie łatwiejsze, z uwagi na ciągle realizowane inwestycje z udziałem środków europejskich i "zabetonowanie" sceny politycznej, w swoistym klinczu między Platformą Obywatelską, a Prawem i Sprawiedliwością, formacjami które świadomym, strategicznym wyborem wojny pozycyjnej, wokół zgranych obszarów polemiki, skutecznie zneutralizowały poczynania innych partii politycznych, zawłaszczając w istocie skutecznie całą scenę polityczną dla siebie. Pozytywne znaczenie - z punktu widzenia elit władzy i zamiarów prolongaty ich rządzenia - mają też zabiegi marketingowe, do których należy zaliczyć choćby rekonstrukcję polskiego rządu i istotne dowartościowanie pozycji formalnie bezpartyjnej, lansowanej jako skutecznej merytorycznie, Vice Premier Elżbiety Bieńkowskiej. Nie sposób także odmówić skuteczności straszenia wyborców wizją powrotów rządów PiS-u lub przedłużenia rządzenia Platformy, jako metody na dyscyplinowanie elektoratu własnego i neutralizowanie wpływów politycznych adwersarzy.
We Francji, sytuacja jest istotnie bardziej skomplikowana i mniej komfortowa dla rządzących. Gwałtowne uczucie socjalistów do wolnego rynku, nie jest tylko pochodną trzeźwej oceny sytuacji, próbą nawiązania do znanego z historii odwrotu ideologicznego F. Mitterranda, w 1983 roku. Nie jest to także jedynie konsekwencja relatywnie niskiej skuteczności rządów socjalistów, w zestawieniu z trwałością i rozległością kryzysu ekonomicznego we Francji, co budzi zrozumiałą irytację społeczną. Problemem francuskiej lewicy jest nade wszystko wielość alternatyw, zarówno pod postacią tradycyjnej prawicy, ale nade wszystko nowe zjawisko: eksplozji wpływów Frontu Narodowego, który dla wielu Francuzów jawi się jako ostatnia alternatywa. Ta presja, zmusza francuską lewicę do gorączkowego poszukiwania poparcia daleko poza własnym bastionem wpływów, który - poddany erozji wewnętrznej -  nie tylko nie jest zdyscyplinowany i lojalny, ale nade wszystko nie gwarantuje już wyborczych sukcesów i matematycznej przewagi nad prawicą.
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz