Jacques Chirac, to czołowy polityk francuskiej prawicy, który przez prawie dwie dekady odgrywał kluczową rolę na francuskiej scenie politycznej, piastując między innymi przez dwie kolejne kadencje urząd Prezydenta Republiki, a przedtem dwukrotnie stanowiska Premiera rządu.
Właśnie został zakończony jego długoletni proces sądowy, w którym zarzucano mu stworzenie fikcyjnych miejsc pracy podczas sprawowania przez niego urzędu mera Paryża dla 20 pracobiorców, którymi byli reprezentanci prywatnych i politycznych przyjaciół jego lub jego otoczenia. Czyny te - zdefiniowane w sentencji wyroku jako nadużycie zaufania publicznego przez urzędnika państwowego zobligowanego do należytej staranności o powierzone mienie, zwłaszcza zaś o racjonalne gospodarowanie środkami finansowymi - zdaniem ławy sędziowskiej zaskutkowały zbędnymi wydatkami w wysokości co najmniej 1, 4 mln Euro.
J. Chirac nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie to moim zdaniem w tej sprawie jest najważniejsze. Nie wyrok [dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu, zobowiązanie do częściowego naprawienia szkody] jest w tej sprawie najistotniejszy. Nie mnie też osądzać, czy J. Chirac istotnie dopuścił się zarzucanych mu czynów i z jakich pobudek, czy tylko nadmiernie zaufał swoim podwładnym. O wiele ważniejsza jest reakcja samego oskarżonego i jego obozu politycznego.
Sędziwy już i poważnie schorowany eks - Prezydent, z własnych, prywatnych środków przeznaczył 500 tysięcy Euro na pokrycie strat Paryża z tytułu opisywanego procederu. Także formacja polityczna Prezydenta - Unia na Rzecz Ruchu Ludowego, z partyjnej kasy zadeklarowała pokrycie reszt strat, aby uniknąć formalnego pozwu miasta, zarządzanego dziś przez socjalistów. To jest prawdziwa odpowiedzialność karna, polityczna i finansowa za minimum brak właściwego nadzoru nad prawidłową gospodarką publicznymi pieniędzmi, za minimum tolerowanie przejawów kumoterstwa, koterii, nepotyzmu, a w konsekwencji korupcji. To także wyraz dojrzałości politycznej i świadomości pejoratywnego charakteru afery, nie tylko w wymiarze karnym, wizerunkowo - reputacyjnym, ale moralno - etycznym.
W tym kontekście zasadnym wydaje się pytanie czy takie zachowanie, takie podejście elit politycznych byłoby możliwe w Polsce, czy poczucie odpowiedzialności za nawet brak właściwego nadzoru politycznego i takiej kontroli nad działalnością podwładnych sięgałoby w Polsce tak daleko jak we Francji?
Praktyka polityczna w Polsce na rożnych szczeblach władzy skłania niestety do pesymizmu w tej sprawie. O wcale nie incydentalnych przypadkach korupcji, nepotyzmu, kumoterstwa przy naborze na stanowiska urzędnicze lub stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, polskie media informują po wielekroć. O zachowaniu zbliżonym do zachowania J., Chiraca i jego politycznych aliantów, o dosłownym - także w wymiarze finansowym - rozumieniu swojej odpowiedzialności i obowiązku naprawienia szkody, o powinnościach w tym zakresie i faktycznych zachowaniach w odniesieniu do polityków jeszcze w Polsce nie słyszałem. Może jednak doczekam dni, kiedy usłyszę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz