niedziela, 10 kwietnia 2011

Już Mojżesz miał problem z tablicami - czyli afera w Smoleńsku.

            Wedle powszechnie znanej tradycji i istniejących przekazów, Mojżesz otrzymał tablice od Boga dwa razy, precyzyjniej dysponował dwoma kompletami tablic.
Pierwszy komplet, który otrzymał bezpośrednio od Boga, zniszczył wlasnoręcznie, w afekcie, widząc jak Izraelici wrócili do starych obrzędów.
Drugi komplet - po przeproszeniu Boga - wykonał już osobiście, odtwarzając na nich z pietyzmem przykazania. Mimo problemów z tablicami Izraelici zachowali przychylność Boga, zrealizowali z jego pomocą swoje cele i dążenia.
Dziś w Smoleńsku, podczas obchodów rocznicy straszliwej katastrofy lotniczej z kwietnia ubiegłego roku, w której zginął Prezydent RP, wraz z oficjalną delegacją 95 Polaków udających się do Katynia, nas także dotknął problem z tablicami. W ciągu nocy poprzedzającej obchody podmieniono tablice, umieszczając te z treściami niewątpliwie bardziej poprawnymi politycznie, bardziej akceptowalnymi, z punktu widzenia interesów strony rosyjskiej. Jest to jednoznacznie fakt naganny, nieprzyjazny, przykry, świadczący o braku wyczucia decydentów.
Pojawia się jednak zasadnicze pytanie, czy - podkreślmy to raz jeszcze - ten naganny fakt jest incydentem jedynie, czy efektem szerszych działań, a przede wszystkim, czy upoważnia do kolejnej fali histerii w Polsce.
Kluczową kwestią wydaje się być ustalenie motywów postępowania strony rosyjskiej oraz poznanie prawdziwych mocodawców w tym zakresie. Realizacja tego zadania winna być przedmiotem energicznych, acz spokojnych i dyskretnych zabiegów polskiej dyplomacji.
Nie wydaje mi się jednak, że ten incydent powinien uruchomić i stymulować tak powszechną dziś w Polsce histerię i antyrosyjskie wystąpienia. Zachowajmy umiar w stosowanych figurach retorycznych, w propozycjach działań odwetowych, w manifestowaniu niezadowolenia. Moim zdaniem potrzebne jest tonowanie emocji, oraz stanowcze, ale spokojne działanie.
Musimy przy tym jednak pamiętać - jeżeli prawdą jest, że poprzednie tablice umieszczono bez zgody i wiedzy Rosjan - że działanie metodą faktów dokonanych, nawet w tak drażliwych acz oczywistych sprawach, nie jest najlepszą drogą postępowania. Wyobraźmy sobie dla przykładu, jakie byłyby nasze reakcje, gdyby bez uzgodnienia z nami, tablice prezentujące swój punkt widzenia i historyczny osąd, zaczęli umieszczać w Polsce Rosjanie i Niemcy, w miejscach o szczególnym dla nich znaczeniu. Czy nasza akceptacja miałaby zawsze charakter blankietowy? Odpowiedź jest oczywista: nie!
Nie zapominajmy, że Katyń i Smoleńsk leżą na rosyjskiej ziemi, że podlegają jurysdykcji rosyjskiego państwa.
Dla mnie najbardziej zastanawiającym jest fakt, ze Rosjanie zdecydowali się na działania, które z polskiej perspektywy, w polskiej percepcji uruchamiają kolejne przejawy rusofobii, budzą stare, znane i groźne demony wiedząc, że dostarczają swoim oponentom w Polsce kolejnych argumentów, które zostaną skwapliwie wykorzystane w Polsce, dla potrzeb bieżącej walki politycznej.
Wracając zaś do tablic, warto pamiętać i brać pod uwagę, że w delikatnej materii stosunków polsko - rosyjskich chodzi o coś więcej. Naszym celem i priorytetem winno być niezmiennie wpierw poznanie całej prawdy odnośnie Katynia, a następnie - na mogiłach i pamięci wydarzeń w Katyniu i Smoleńsku - zbudowanie podwalin potrzebnego i nieuchronnego pojednania polsko - rosyjskiego. Ten trudny proces jest determinowany przyszłością dobrosąsiedzką obu narodów. 
Choć może zabrzmi to w kontekście dzisiejszego incydentu w Smoleńsku niewiarygodnie, nielogicznie wręcz, to osobiście uważam, że problem tablic przybliża, a nie oddala ostateczne polsko - rosyjskie pojednanie. Kwestia ta stanie się bowiem po raz kolejny niezamierzonym przyczynkiem do wzrostu wiedzy społeczeństwa rosyjskiego o Smoleńsku i Katyniu, o symbolicznym znaczeniu tych miejsc dla Polaków. Elity polityczne Rosji - niezależnie od partykularyzmów i próby taktycznego odwleczenia ostatecznego rozwiązania kwestii Katynia - zbliżają się nieuchronnie do momentu, w którym utrzymanie obecnego status quo stanie się nieznośne i niewygodne, także z ich punktu widzenia. Stad już tylko krok do zasadniczych, jakościowych zmian. 
Może zatem - wracając do przypadku Mojżesza - będziemy mogli kiedyś powiedzieć, ze warto było przejść przez bolesny problem tablic, ponieważ stał się on detonatorem, ostatecznym przyczynkiem uregulowania sprawy Katynia po polskiej myśli. Może te właśnie tablice staną się fundamentem pojednania?     
        

1 komentarz:

  1. A być może działanie Rosji jest celowym działaniem, mającym na celu skłócenie Polaków jeszcze bardziej, co przecież miało już odzwierciedlenie nieraz, w trudnej historii obu narodów. Przecież Rosjanom to na rękę .Osobiście też uważam, że cała ta historia z tablicami była naganna, ale nie możemy ulegać durnym nawoływaniom PIS do zerwania jakichkolwiek stosunków dyplomatycznych z Rosją choćby przez niepojawienie się prezydenta Komorowskiego na obchodach rocznicowych w Katyniu. Takie postępowanie byłoby wielkim błędem . rs

    OdpowiedzUsuń