poniedziałek, 3 października 2011

Wielka Koalicja - niepoprawne marzycielstwo czy odpowiedzialne remedium?

       Zbliżające się wybory parlamentarne w Polsce - w świetle wyników sondaży - nie wyłonią silnej koalicji, a w konsekwencji nie pozwolą na powstanie silnego, stabilnego rządu.
Z dużym prawdopodobieństwem skazani jesteśmy na egzotyczną koalicję, a przede wszystkim przedterminowe wybory. Dlaczego?
Po pierwsze dlatego, że rozmiar ewentualnego zwycięstwa Platformy istotnie osłabi ją w kolejnej formule koalicji. Siła rządzenia Partii Omnipotencji po prostu się zużyła, analogicznie jak erozji uległ autorytet i zaufanie do lidera partii rządzącej.
Po drugie, potencjalne zwycięstwo PiS nie umożliwi tej partii samodzielnego rządzenia, a zdolność koalicyjna Prawa i Sprawiedliwości poza obozem prawicy jest więcej niż iluzoryczna, zwłaszcza mając na względzie oświadczenia lidera partii. Odstępstwo od nich mogłoby być niezrozumiałe dla żelaznego elektoratu  i uderzać w wiarygodność i reputację samej formacji.
Po trzecie, podmioty ewentualnej koalicji [przede wszystkim Ruch Palikota] i ich program powoduje, że zawarcie samej umowy koalicyjnej może być zadaniem o ekwilibrystycznym wręcz charakterze.
W rezultacie powstanie słaby rząd na trudne czasy, krucha większość sejmowa będzie stale trzeszczeć i może nie wytrzymać naporu problemów i trudnych spraw do rozwiązania jakie przed nami.
Czekają nas zatem nieuchronnie w stosunkowo krótkiej - moim zdaniem - perspektywie przedterminowe wybory. Jeżeli tak, to partie parlamentarne winne osiągnąć przed ich ogłoszeniem consensus w kluczowych sprawach: 
1. Zmiany ordynacji wyborczej [okręgi jednomandatowe w wyborach do Sejmu, elekcja w jednej turze, które uwolnią nas od dominacji partiokracji i oligarchii partyjnych czego ucieleśnieniem istnienie list wyborczych partii];
2. Zmiany zasad finansowania partii politycznych [dosyć subwencji z budżetu państwa, finansowanie partii na wzór amerykański; nie chcę jako podatnik łożyć na partie, mogę jako sympatyk dobrowolnie, wedle własnego uznania przeznaczać środki na ugrupowania polityczne, z którymi się utożsamiam, w ramach rygorystycznych przepisów prawa];
3. Przyjęcia budżetu państwa na 2012 rok.
Istnieje wszakże pozytywne wyjście, które jednak wymaga sporej odwagi politycznej i odrzucenia - w imię racji stanu - animozji, głównie o personalnym charakterze. 
Wyjściem tym byłaby wielka koalicja, powrót do idei PO - PiS-u. Abstrakcja, niemożliwe?
Jeżeli wielka koalicja może funkcjonować sprawnie w Szwajcarii od ponad 40 lat [powie ktoś inne realia konstytucyjne]. Jeżeli mogła wielokrotnie funkcjonować z powodzeniem w tak ideologicznie podzielonym społeczeństwie jak niemieckie [koalicje chadecko - socjaldemokratyczne: CDU/CSU - SPD], austriackie [analogiczne porozumienie chadecko - socjaldemokratyczne: Partia Ludowa i Socjaldemokratyczna], to co - poza ambicjami i  animozjami polityków - stoi na przeszkodzie aby idea ta zmaterializowała się w Polsce?
Urzeczywistnienie koncepcji wielkiej koalicji w polskich warunkach może uchronić nas przed radykalizmami, przed zabójczą niepewnością i nieprzewidywalnością w tych trudnych czasach.
Wielka koalicja w Polsce to poważne wyzwanie, to test politycznej odpowiedzialności i dojrzałości elit.
Być może nastał czas większej roli i aktywności obozu prezydenckiego w zainicjowaniu tego projektu, nawet wbrew interesom własnego obozu politycznego? Być może niezbędnym będzie odejście dotychczasowych liderów?
Ważą się polskie sprawy. Liczyć winno się wyłącznie dobro wspólne, nawet jeżeli trzeba będzie, aby niektórzy zeszli ze sceny. Może warto - za słowami znanej piosenki Perfectu - zejść niepokonanym, niż zmiecionym przez dekompozycję systemu politycznego i jej konsekwencje? 


  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz